Kasia ma natchnienie

– Co to ma znaczyć? – zapytał tata, wchodząc do dużego pokoju, w którym dzieciaki oglądały bajkę.
– Oglądamy bajkę – odpowiedziała Kasia.
– Nie mówię o bajce, mówię o drzwiach wejściowych – zdenerwowanym głosem mówił dalej tata. – Kasiu czy to twoja sprawka?
– Nie wiem o co chodzi… – niepewnie powiedziała Kasia.
– Nie wiesz? To zapraszam do przedpokoju.

 

Mama z kuchni, Tomek który oglądał z Kasią bajkę oraz tata z córką, poszli w kierunku przedpokoju, aby zobaczyć to, co było powodem zdenerwowania.

– Kasiu? co się stało z drzwiami? – zapytała mama, która nie mogła uwierzyć własnym oczom.
– Miałam inspirację i natchnienie – odpowiedziała spokojnym głosem Kasia.
– Co proszę? – zapytał tata, który początkowo myślał, że Kasia odpowiada z ironią w głosie, co tylko mogło pogorszyć całą sytuację.
– Miałam inspirację i natchnienie – powtórzyła dziewczynka.
– I natchnęło cię, żeby kredą bazgrać po drzwiach?
– To nie są bazgroły! – odpowiedziała Kasia.

 

Gdy tata dyskutował z córką, mama stojąca lekko z tyłu delikatnie się śmiała, bo rzeczywiście na drzwiach nie były bazgroły, tylko piękny rysunek namalowany kolorowymi kredami. Były góry, mały domek nad potokiem, kilka drzew, buda dla psa i kwiatki. A to wszystko na tle zachodzącego za górą słońca.
– Dobra. A możesz powiedzieć, co cię tak natchnęło, żeby rysować po drzwiach?
– Pomyślałam sobie, że skoro ministranci mogą, to ja też. Przecież to w końcu mój dom – bardzo poważnie odpowiedziała Kasia.
– Jak to ministranci mogą? – zaskoczony zapytał tata.
– Wczoraj jak był u nas ksiądz po kolędzie, to ministranci pisali coś na drzwiach.
– Kasiu, ale to nie były rysunki tylko litery. Po drugiej stronie drzwi, nie są nabazgrane jakieś rysunki tylko litery, które coś oznaczają.
– No… już niekoniecznie…
– Nie rozumiem. – powiedział tata.
– Bo po drugiej stronie drzwi jest dalszy ciąg mojego natchnienia.
– Co proszę? – wydawało się, że tacie ciśnienie podniosło się chyba do granic możliwości i zaraz trzeba będzie wzywać karetkę.

 

Gdy otworzył drzwi, aż sobie usiadł z wrażenia. Pod napisem, który wykonali ministranci C+M+B 2017, był dalszy ciąg inspiracji Kasi, czyli: góry, pod którymi pasły się baranki, pies pasterski, który je poganiał i pastuszek, który grał na fujarce.
– Tego już za wiele!!! – warknął tata. Proszę zabrać mokrą szmatę i tak jak w szkole tablicę, tak teraz te drzwi proszę dobrze umyć.
– Ale tato, robiłam ten rysunek godzinę! – odpowiedziała Kasia.
– To nic. Ma zaraz zniknąć.
– Łe… – zaczęła swoje szlochanie Kasia – a ministranci mogli sobie pisać. To niesprawiedliwe. To nie jest ich dom. To nie są ich drzwi. Oni mogli, a ja nie. Kasia poszła do swojego pokoju i tam roniła łzy wielkie jak grochy.
W sumie, cała ta sytuacja była dość zabawna, jakby na to nie spojrzeć. Więc gdy tata uspokojony przez mamę trochę ochłonął, wszedł do pokoju Kasi i powiedział:
– Mała, zróbmy tak: te rysunki mogą być na drzwiach przez najbliższy tydzień.
– Naprawdę?
– Tak. Rzeczywiście są piękne i masz talent malowania kredą po drzwiach. Ale teraz chodź i coś ci wytłumaczę.
Tata poszedł z Kasią na korytarz i powiedział:
– Spójrz. Na wszystkich drzwiach do mieszkań, które odwiedził ksiądz po kolędzie, ministranci piszą te same litery C+M+B 2017
– Co one znaczą? – zapytała Kasia.
– To są pierwsze litery słów, które pochodzą z języka łacińskiego, bardzo starego języka, już nie używanego prawie w ogóle na świecie i oznaczają: Christus Mansionem Benedicat- co po polsku znaczy: Chrystus błogosławi temu domowi.
– A te plusy? – zapytała Kasia.
– To są raczej krzyżyki, a nie plusy. Oznaczają po prostu błogosławieństwo.
– A po co się pisze to na drzwiach?
– Kasiu, zaraz wezmę Pismo Święte i przeczytam ci z Księgi Wyjścia, jak przechodził kiedyś przez Egipt (takie miasto), Anioł Śmierci, który miał zabić ludzi ale omijał domy naznaczone na drzwiach krwią baranka. Był to symbol, że w tym domu mieszka Bóg. I teraz też tak mamy. Oznaczamy drzwi już nie krwią ale kredą, symbolami Bożej obecności, bo chcemy w naszym domu mieszkał Bóg ze swoim błogosławieństwem, siłą, i łaską.

 

Odwiedziny duszpasterskie, popularnie zwane kolędą, są przyzywaniem Bożego błogosławieństwa nad rodziną i całym domem na nadchodzący rok. To błogosławieństwo jest umocnieniem dla tych ludzi, którzy wierzą.
To w nich Bóg objawia siłę tego błogosławieństwa i daje odczuć swoją obecność nawet podczas różnych trudności.