Pierwszy…ale czy najlepszy?

Kasia, jak na swój wiek, była bardzo bystrą i mądrą dziewczynką.

Oczywiście, jak prawie każda sześciolatka, miała słabsze dni ale potrafiła się ładnie przywitać, umiała sama się ubrać, czasami nawet robiła kanapki.
Była też wysportowana i bardzo zręczna.
Na zawodach przedszkolnych, prawie zawsze zdobywała pierwsze miejsca,
jej rysunki się wszystkim podobały, pięknie też śpiewała
i recytowała wierszyki.

W wielu dziedzinach Kasia, rzeczywiście, była bardzo dobra i pierwsza. O tym jednak, że pierwsza, to nie znaczy zawsze najlepsza,
Kasia musiała się dopiero przekonać.

Pewnego ranka, przy śniadaniu, gdy dzieci w przedszkolu już były
w komplecie, rozeszła się wiadomość, że każdy ma dostać dziś jakąś niespodziankę- podobno tata Marcina, kupił wszystkim dzieciom książki.

Jednak wśród przedszkolaków, zaczęły się rozmowy pełne niepokoju:
– Ciekawe czy dla wszystkich wystarczy tych książek – powiedziała Wiktoria.
– Nie wiadomo, czy tata Marcina wie, ile jest wszystkich dzieci
w naszej grupie – dodała Kasia.
– A co jeśli się pomylił? – dodał Wiktor.
– Może się okazać, że dla kogoś zabraknie – dorzuciła swoje Paulinka.
– Ja na pewno chcę mieć tę książkę – powiedziała Kasia.
– Ja też – powiedział Wiktor.
– I ja – powiedziały jednocześnie Paulinka i Agnieszka.
– To musimy się postarać, żeby je zdobyć – postanowiła Kasia.
– Tak, zdobędziemy te książki! – dodał Wiktor.
Gdy dzieci skończyły jeść drugie śniadanie, Pani powiedziała:
– Drogie dzieci, dostaliśmy prezent od taty Marcina. Tata kupił wszystkim książeczkę

z tradycjami świątecznymi, w której są rebusy, kolorowanki
i śmieszne wierszyki. Proszę teraz ustawić się w kolejce a ja będę rozdawać.
Dzieci posłusznie ustawiły się jedno za drugim. Niestety,
w momencie, gdy Pani ogłaszała, żeby się ustawić, Kasia była
za daleko i znalazła się dopiero na samym końcu.

Postanowiła to zmienić.

– Kaśka nie wpychaj się – zaczęły się rozlegać głosy dzieci.
– Kasia przesuń się – dodało kolejne dziecko.
– Proszę Pani, a Kasia się przepycha – powiedziała Jola
ale Pani tego nie usłyszała.
– Idź stąd – powiedział Przemek, popychając Kasię ale ona jeszcze
to wykorzystała i jak wstawała z podłogi, to znowu wepchnęła się
o kolejne kilka osób do przodu.
W konsekwencji, Kasia przesunęła się w kolejce o 9 osób i była pewna,
że nie zabraknie dla niej książeczkowej niespodzianki.
– Dziękuję – powiedziała Kasia do Pani, gdy ta dała jej egzemplarz książki.
– Proszę Kasiu.

Gdy do Pani podeszła Paulinka okazało się, że książeczek zabrakło.
– Paulinko, bardzo cię przepraszam ale tata Marcina chyba się pomylił.
– To nic, proszę Pani… – odpowiedziała Paulinka, na co Pani bardzo się zdziwiła,

bo rzadko się zdarza, żeby dziecko, które miało coś dostać a nie dostało, nie płakało z tego powodu.

– Gdzie masz swoją książkę? – zapytała Paulinkę Kasia, widząc, jak najlepsza koleżanka siada obok niej bez niespodzianki.
– Zabrakło dla mnie – odpowiedziała Paulinka ze spokojem.
– Ojej. Dobrze, że udało mi się przepchać do przodu, bo inaczej to ja bym nie dostała… – powiedziała Kasia.
Paulinka uśmiechnęła się tylko w stronę dziewczynki ale nic nie powiedziała,
bo tak jakoś dziwnie zrobiło się jej na sercu. Tego dnia, Paulinka nie bardzo chciała się bawić z Kasią.

Po powrocie do domu, Kasia od razu pochwaliła się mamie nową książką…
– Spójrz mamo, jaką mam książkę!
– Piękna, skąd ją masz?
– Tata Marcina kupił całej naszej grupie. No… prawie całej…
– Jak to prawie całej?
– Bo zabrakło dla jednej osoby
– Ojej, musiało być tej osobie przykro. Kto nie dostał książeczki?
– Paulinka.
– Szkoda mi jej.
– No mi się udało, bo wiesz, gdy Pani ogłaszała że mamy się ustawić w kolejce,

to ja byłam na końcu sali i dopiero stanęłam jako ostatnia, ale udało mi się przepchać o kilka osób i zdobyłam tę wspaniałą książkę.
– Czyli… to ty byś nie dostała książki?
– No, ja. Ale tak sobie myślałam, że może się okazać, że zabraknie i lepiej być bliżej

w kolejce, niż dalej. Ale jestem sprytna, prawda? – powiedziała Kasia
z uśmiechem, licząc na to, że mama ją pochwali.
– Kasiu, to się nie nazywa spryt tylko egoizm…
– Co to takiego?
– Egoizm – czyli postawa, w której liczy się tylko twoje dobro.
– Nie rozumiem.
– Egoista, to człowiek, który postępuje w taki sposób, żeby najpierw jemu było dobrze a potem ewentualnie innym. U egoisty jest najpierw: JA.
– Nie jest miło mieć koleżankę egoistkę – powiedziała Kasia.
– To prawda. Egoiści mogą być czasami niebezpieczni, bo egoizm coś w nich niszczy.
– Co takiego mamo?
– Niszczy w nich wrażliwość na innych…
I jak Kasiu? Sądzisz, że dobrze zrobiłaś?
– Nie wiem – powiedziała Kasia ze spuszczoną głową.
– A gdybyś to ty była na miejscu Paulinki, byłoby ci przyjemnie?
– Nie.
– To tak naprawdę Kasiu, czyja powinna być ta książka,
którą trzymasz teraz w ręce?
– Paulinki…
– I co zamierzasz z tym zrobić?
– Mamo, chyba powinnam tę książkę oddać Paulince…
– Cieszę się kochanie, że sama na to wpadłaś. Ja bym jeszcze dołożyła
do książki jakąś czekoladę w ramach przeprosin.
– Tak zrobię mamusiu…

Być pierwszym, nie zawsze znaczy najlepszym…